Otaku do Ataku

Forum o kulturze azjatyckiej.

Ogłoszenie

JEŚLI NIKT NIE BĘDZIE SIĘ UDZIELAŁ ZAMYKAM FORUM Im szybciej ktoś zgłosi swoją pracę na konkurs tym większe szanse iż zostanie wynagrodzony.

  • Index
  •  » Fan fiction
  •  » "Nie przywiązujcie się..." [one-shot, B.A.P, fantasy, romans, komedia]

#1 2013-12-30 17:51:16

 가비

Moderator

31036899
Skąd: Polish
Zarejestrowany: 2013-10-22
Posty: 53
Punktów :   
WWW

"Nie przywiązujcie się..." [one-shot, B.A.P, fantasy, romans, komedia]

Podbudowując aktywność, dodaję one-shota z chłopakami z B.A.P .
Jest to mocno dziwna historia, jednak mam nadzieję, że ktoś przeczyta i skomentuje .
Główną bohaterką jest Song. Ci, co słuchają B.A.P mogą wiedzieć, o kogo chodzi, ale również fani Secret się zorientują .
Proszę o poprawę, jeśli znajdą się jakieś błędy .
Nie przedłużając więcej, zapraszam .



    Nie przypuszczałabym nigdy, że szkoła, która była mi kiedyś tak bliska, w każdej chwili może stać się miejscem mojego zgonu. Moja podstawówka. Mimo, iż ukończyłam ją prawie dziesięć lat temu, pamiętam każde pomieszczenie, do którego miałam okazję niegdyś wejść. Teraz, razem z Yonggukiem, Himchanem, Daehyunem, Youngjae, Jongupem i Zelo, czyli ekipą B.A.P oraz innymi, przypadkowymi koreańczykami, których nie znam, stoję na parterze tego budynku i modlę się, by to był tylko zły sen.
    Niestety, taka prawda. Zostaliśmy zamknięci w mojej starej szkole i czekamy na to, co się stanie. Nie damy radę przewidzieć, kiedy nastanie nasz kres, jednak wiemy, iż każdy kolejny dzień może być tym ostatnim.
    Dobra, powinnam wam to chyba najpierw wyjaśnić. Żołnierze prezydenta Park Geun-Hye uwięzili nas tu, by następnie wszystkich, po kolei wyzabijać. Jako, iż jestem BABY już od dawna, to na samym początku podeszłam się przywitać z chłopcami. Mimo zaistniałej sytuacji, byli bardzo mili.
    Daehyun i Youngjae, nie odczuwając nawet krzty zagrożenia, wygłupiali się w najlepsze. No, czego się spodziewać po dwójce przyjaciół.
    Yongguk i Himchan, jako ci najstarsi, zachowali trochę powagi, podkreślając słowo trochę. A najmłodszych chyba najbardziej obchodził nadchodzący los. Tak, czy inaczej, byli najspokojniejsi i najbardziej cisi z całej szóstki.
    Cieszę się, iż jest tu ktoś, z kim mogę na luzie porozmawiać, pośmiać. Po prostu ktoś, kto umila mi, spędzany tutaj, czas.
    Siedzę, opierając się o ścianę i wspominam moje dotychczasowe życie. Nagle czuję, że ktoś umieszcza swoje zacne cztery litery po mojej prawej. Odwracam głowę w tą stronę, by sprawdzić, kto mi zakłóca spokój i napotykam wzrok ciemnych tęczówek lidera B.A.P.
    - Jak się czujesz, Song? - Pyta Yongguk swoim niskim głosem, z widoczną troską w oczach. - Jesteś strasznie blada.
    - To nic - macham ręką - mam tak od dawna.
    - A wiesz, dlaczego? - Drąży temat chłopak.
    - Tak, wiem. Może ci kiedyś opowiem tą historię, ale muszę jeszcze to przemyśleć. - Nie wiem czemu, lecz pod wpływem tego, wwiercającego się we mnie spojrzenia, pełnego troski, czuję przyjemne ciepło na sercu.
    - Jak nie chcesz, to nie mów - oznajmia i już ma zamiar odejść, gdy łapię go za przedramię.
    - Yongguk?
    - Tak?
    - Jak myślisz? Czy uda nam się kiedyś stąd wyjść?
    - Na pewno - uśmiecha się, siada z powrotem na ziemi i obejmuje mnie ramieniem - obiecuję.
    - Uuu, mocne słowa - śmieję się, a chłopak robi to samo, prezentując mi swoje bielutkie zęby, które często tworzą ten zniewalający uśmiech.
    - Z pewnością - odpowiada, na chwilę odrywając ode mnie wzrok i skupiając go na dwójce strażników z karabinami. - A teraz chodź. Pora spać - mówi słodko, po czym wstaje oraz wyciąga do mnie rękę, którą przyjmuję bez wahania i pomaga mi się podnieść na nogi.
    Łazimy potem po całym budynku w poszukiwaniu reszty zespołu. Zelo i Jongupa znajdujemy na sali gimnastycznej. No kto by pomyślał. Tancerzyny jedne. Himchan pokazuje nam się w bibliotece, pochylony nad książką.
    Na koniec pozostają Daehyun i Youngjae. Żeby nie tracić sił na bieganiu po wszystkich piętrach szkoły, zastanawiamy się wraz z Bangiem, gdzie może być ta dwójka.
    - O! Mam pomysł - mówię, po czym łapię lidera za rękę i ciągnę go na sam dół budynku.
    Przechodząc przez szatnie, pokazuję chłopakowi, aby zachowywał się ciszej. Gdy mijamy wszystkie, tak zwane boksy, stajemy na przeciw drzwi. Otwieram je z hukiem, a to, co widzę, wcale mnie nie dziwi. W szkolnej jadalni, przy jednym ze stolików siedzi Daehyun i opycha się sernikiem, a Youngjae krąży wokół ze zdenerwowanym wyrazem twarzy, który krzyczy "pośpiesz się, pośpiesz się!".
    Przechodząc przez próg, zwracamy na siebie uwagę Yoo. Gdy nas widzi, staje w pół kroku i patrzy na nas z przerażeniem, a Daehyun nie zaszczyca naszej dwójki spojrzeniem, zbyt pochłonięty opróżnianiem talerza po serniku.
    Na ten widok ja i Yongguk wybuchamy niekontrolowanym śmiechem, wreszcie zyskując uwagę tego pożeracza ciast.
    - Co was tak bawi? - Pyta z pełną buzią, a na jego twarzy widać dużo okruszków.
    - Ty - wyduszamy równocześnie i zaczynamy się jeszcze bardziej śmiać.
    Zanim się uspokajamy, Daehyun zdąża dokończyć sernik i odpuścić sobie fochy za nabijanie się z niego.
    - Chodźcie chłopaki - mówi Bang, a ja dopiero teraz zauważam, iż nadal trzymamy się za ręce. Natychmiast puszczam jego dłoń, czując znowu to przyjemne ciepło. - Pora się kłaść.
    - Okeeej - odpowiadają obaj, mijając nas w drzwiach i ruszają na górę.
    Gdy robię z Yonggukiem "w tył zwrot", zerkam w te jego cudne oczy, pełne głębi, w których błyszczą jeszcze ogniki rozbawienia. Zamykamy drzwi i kierujemy swe kroki z powrotem na parter.
    Kładziemy się na przygotowanych materacach. Niepewna, czy przeżyję tę noc, patrzę takim wzrokiem na ciemnookiego, a on, rozumiejąc moje obawy, posyła mi pokrzepiający uśmiech i chwyta mnie za rękę.
    Mam już zasypiać, ale, nie wiem czemu, mocno szarpię ramieniem. Nie otwieram oczu, lecz czuję, jak cztery kule lądują w moim brzuchu. Nie odczuwam, ani trochę bólu. Jako jedyna wiem, dlaczego tak jest. Wpadam w objęcia Morfeusza.

***

    Siedzimy całą siódemką w sali, która niegdyś była moją ulubioną. W sali muzycznej. Nic się w niej nie zmieniło. W jednym kącie dalej stoi pianino, na którym nauczycielka grała podczas wielu akademii. Dalej na tyłach klasy mieszczą się dwie szafki z różnymi płytami, kilkoma instrumentami i śpiewnikami starego chóru szkolnego.
    Przy którejś z ławek siedzę ja i przeglądam jeden z nich w skupieniu. Należał kiedyś do mnie. Widzę hymn szkoły, hymn chóru oraz różne inne, okazjonalne utwory. W niektórych poznaję solówki, które wykonywałam.
    Nie oglądam jednak za długo, ponieważ słyszę bardzo cichy szept:
    - Trzeba ją zlikwidować – oznajmia głos, w którym rozpoznaję prezydenta Park Geun-Hye. - Zróbcie to jutro. - Rozkazuje, pewnie żołnierzom, a niewątpliwie chodzi mu o mnie.
    - Tak jest. - Odpowiadają tylko.
    Hmmm. I co zrobić z tym faktem. Przywiązałam się do chłopaków z B.A.P, więc postanawiam powiedzieć im o moim losie.
   Zanim zdążam mrugnąć, znajduję się koło ławki, przy której siedzą Bang i Kim. No, w końcu są najstarsi, więc im pierwszym należy to oznajmić.
    - Hej chłopaki – witam się z lekkim uśmiechem.
    - Cześć, Song – odpowiadają naraz.
    - Czy coś się stało, Song? Wyglądasz na smutną – zauważa Yongguk, przyglądając mi się z troską.
    - Tak, stało się. - Biorę głęboki oddech i kontynuuję – właśnie usłyszałam, że chcą się mnie jutro pozbyć – mówię szeptem, aby strażnicy nie domyślili się, iż wiem.
    - To ciebie się da pozbyć? - Pyta Himchan i prycha z rozbawieniem. - Przecież wczorajszej nocy, o ile się nie przesłyszałem, to dostałaś cztery kulki, a to raczej śmiertelna ilość – dodaje już poważnie.
    Po raz kolejny w ciągu ostatnich trzech minut, wzdycham głęboko. Czeka mnie wyznanie tej dwójce mojej wieloletniej tajemnicy.
    - Nie, nie przesłyszałeś się – mówię smutno. Podciągam bluzkę pod biust, ukazując brzuch z, wymienioną wcześniej przez Kima, ilością dziur w nim – jeszcze żyję dlatego, że – biorę już trzeci głęboki oddech – nie mam w sobie żadnych organów wewnętrznych, prócz serca – w tym momencie dotykam miejsca, gdzie znajduje się ów narząd – i mózgu, jednak nie mam nawet żył – patrzę na Yongguka – dlatego zawsze jestem blada. - Zerkam na ich zdziwione miny. - Jedyny sposób, by mnie zabić, to przestrzelić mi serce – dokańczam, bardzo cichym szeptem.
    - Ale, jak to nie masz prawie żadnych organów? - Pyta zaskoczony lider.
    - Ech... No, bo ja jestem czymś na wzór zombie – mówię. - Wiem, że to dziwnie brzmi, ale taka prawda. Kilka lat temu miałam wypadek i zmarłam, lecz lekarz nie mógł patrzeć na cierpienie moich rodziców, którzy stracili jedyną córkę, więc wymyślił takie rozwiązanie. Przywrócił mnie do życia, ale bez niemal wszystkich narządów wewnętrznych. Cieszyłam się każdą chwilą, wiedząc, iż w tym momencie mogłam leżeć w trumnie, zakopana pod ziemią. No i to w sumie cała moja historia – kończę, czując, że po policzku spływa mi jedna, samotna łza.
    - Chłopcy nie ukrywają swojego zaskoczenia. Gdy przyswajają sobie tą opowieść, Himchan klepie mnie przyjacielsko po ramieniu, a Yongguk popada w stan zamyślenia.
    - Ej! A z nami nie poplotkujesz?! - Dobiega mnie krzyk z drugiego końca sali. Odwracam głowę i widzę tam Younjae, do którego twarzy przylepiony jest ogromny wyszczerz.
    - Bo będziemy zazdrośni! - Zza jego pleców wychyla się Daehyun z równie wielkim bananem.
    - Już, już! - Odkrzykuję im. - Dajcie mi jeszcze minutkę! - Moja głowa z powrotem odwraca się w stronę hyunga i lidera.
    - Znacie moją przeszłość – wracam do szeptu – więc lepiej się do mnie nie przywiązujcie, ponieważ to nie ma sensu – dokańczam. - Dobra, idę do tych papużek nierozłączek. Na razie – żegnam się ze smutnym uśmiechem i odchodzę w stronę zazdrośników.
    Po drodze na drugi koniec sali, przecieram wierzchnią częścią dłoni policzek, po którym przed chwilą spłynęła kropla słonej cieczy.
    Gdy docieram do chłopców, mówię im to samo, co Bangowi i Kimowi, tylko ta dwójka zaczyna mnie pocieszać i wygłupiać się.
    Potem po raz kolejny powtarzam wszystko Zelo i Jongupowi, a oni, jak na najmłodszych przystało, przeżywają to dwa razy bardziej, niż ja. W efekcie Choi po prostu rzuca mi się na szyję i pełen współczucia zaczyna mówić mi pocieszające teksty typu „będzie dobrze”.
    - Dzięki Zelo – odpowiadam tylko, pięć lat młodszemu chłopakowi. Zerkam na Moona, który posyła mi pokrzepiający uśmiech.
    - Song, możemy porozmawiać? - Nagle znikąd pojawia się Yongguk.
    - Już rozmawiamy – odpowiadam krótko z delikatnym uśmiechem.
    - Mam na myśli tak w cztery oczy.
    - Jasne – przytakuję – to cześć chłopaki.
    - Pa – odpowiadają chórem tancerze.
    Wychodzimy z sali muzycznej i przechodzimy do klasy obok. Opieram się plecami o biurko, patrząc wyczekująco na Banga, który nerwowo drapie się po karku.
    - O czym chciałeś pogadać? - Pytam w końcu. Lider w odpowiedzi podchodzi do mnie szybkim krokiem i robi coś, czego raczej bym się nie spodziewała. Bierze moją twarz w dłonie i styka nasze wargi w namiętnym pocałunku. Oddaję go i czuję, jak moje serce, po raz kolejny zalewa przyjemne ciepło.
    - Jak mogę się nie przywiązywać, skoro już to zrobiłem – mówi, gdy kończymy tą, jakże przyjemną czynność, oboje dysząc z braku tlenu.
    - Nie mam pojęcia – odpowiadam. Wreszcie rozumiem, że zakochałam się w Yongguku i to z wzajemnością – ale zważają na mój jutrzejszy los, to chyba mamy problem – kończę, czując ogromny smutek.
    - Nie martw się – Bang łapie mnie za rękę – przejdziemy przez to razem – mówi, zamiast kropką, kończąc zdanie kolejnym pocałunkiem.
    Odrywamy się od siebie i kierujemy swe kroki w stronę drzwi. Nasze dłonie są nadal splecione i nie mamy zamiaru tego zmieniać. Coś czuję, że te kilka lub kilkanaście ostatnich godzin, będzie najpiękniejszym czasem w moim życiu.


------------------------------------------------------------------

I to by było na tyle z mojej strony .
Jeszcze raz proszę o poprawę, jeśli znajdziecie jakieś błędy .

Pozdrawiam
Wasza moderatorka(jedna z dwóch ).


Wojowniku, zatrać się w słońcu.
Niech płomień zapłonie w moim sercu.
Wojowniku, bądź szybszy od pocisku,
który przedziurawi Twoje serce.


http://tinanitta.bloglap.hu/kepek/201304/tumblr_lygq9nn3pa1qc2znbo1_500.gif

Offline

 
  • Index
  •  » Fan fiction
  •  » "Nie przywiązujcie się..." [one-shot, B.A.P, fantasy, romans, komedia]

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.grupaw1.pun.pl www.brotherhoodofsteel.pun.pl www.twelvesky2.pun.pl www.ggczat.pun.pl www.fizjoterapia.pun.pl